poniedziałek, 28 stycznia 2013

Też jestem w związku partnerskim

Tak, to moja słodka tajemnica: też jestem w związku partnerskim. Odkąd wzięliśmy ślub, jestem partnerem mojej Żony. Jesteśmy jak "Dempsey i Makepeace", jak "Policjanci z Miami" jak czterej pancerni, a ja jestem Szarik. Mogę spokojnie patrzeć w oko smoka, mogę wejść między lwy, mogę chodzić po rozżarzonych węglach. Tym się różnimy od luźnych związków, zwanych potocznie "związkami partnerskimi". Co to za partner, który może znaleźć sobie nowego partnera? Ten pierwszy zostaje wtedy z dziurą w sercu. Martwy.
Tak, to jest prawdziwa wolność, spytajcie Johna Portera.
Jestem partnerem mojej Żony, bo dałem jej pełną gwarancję, nie taką "na niby". Podjąłem decyzję, wziąłem na siebie konsekwencje i dlatego mogę powiedzieć, że żyję odpowiedzialnie. A odpowiedzialnie, to znaczy naprawdę, nie dla jaj.

Oczywiście, to są poglądy "moherowe". Dlatego dorzucam "moherowy" wierszyk (OK, fragment) "moherowego" poety:

"luka w życiu rodzinnym
chłopiec chciałby mieć tatusia
który mieszkałby w domu
zawarliśmy z synkiem pakt
że kiedy jakiś tatuś zamieszka
w domu
będziemy go lubić
będziemy lubić takiego tatusia
który będzie spełniał
wszystkie warunki
on czuje się silnie związany
ze swymi dwoma dzidziusiami
(choć odszedł)
i one otrzymują od niego
wiele sygnałów
męskiego zachowania"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz