czwartek, 25 kwietnia 2013

Jednak żyję!

Brak wpisów zaniepokoił bliższych, najbliższych, nieco dalszych i najdalszych, a równie sympatycznych. Otóż wszystko wskazuje na to, że żyję. To samo wszystko wskazuje jeszcze bardziej na to, że moje dzieci żyją. Intensywnie i kreatywnie. Ostro.
Od ostatniego wpisu otóż żyję na trajektorii, która przypomina trajkoterię. Sinusoidalną co więcej, choć mało humanoidalną.
Byłem na konferencji, w Łucku. Piękne miasto, piękni ludzie.
Byłem na naszej nowej działce. Będą zdjęcia, jak wniosę tam ład, porządek i stagnację. Na razie rządzi tam entropia. Do spółki z moją Ukochaną.
Byłem na biegu, na 10 kilometrów. To mnie o mało nie zabiło. Uratowało mnie tylko to, że zrezygnowałem z 1-go miejsca na rzecz siedemset chyba bodajże czterdziestego coś około ósmego. Ale jak ktoś gotuje jajko 1 godzinę 3 minuty 30 sekund - to chodzę jak szwajcarski zegarek i mogę się przydać.
Nie byłem na zwolnieniu lekarskim. No cóż, nie można być wszędzie.

A teraz zamierzam być tu i tam - tytułem długiego weekendu. Tu będę w pierwszy krótki weekend długiego weekendu, tam - będę w drugi krótki weekend dłu... Wiadomo czego. Postaram się o zdjęcia, ale jak mi znowu dzieciarnia wejdzie w obiektyw to nici.

Pozdrawiam czytelnictwo.