wtorek, 15 stycznia 2013

Czy koniecznie o Owsiaku?

Żyjemy w kraju, w którym każdy koniecznie powinien mieć coś o Owsiaku. Do powiedzenia. I najlepiej jeszcze co nieco o Terlikowskim. Ja bym wolał o pierogach mojej Żony, to mnie bardziej rajcuje. Ale o pierogi nikt nie pytał, o zdanie o Owsiaku - a i owszem. No to wymyśliłem:

1. Z pewnością nie jest ze swoimi poglądami rzymsko-katolicki, ortodoksyjny, i "Zgodny z wytycznymi z Watykanu".

2. A ja i owszem - a przynajmniej się staram.

3. Punkt 1. i 2. się mi nie wykłócają.

4. Należy więc przypuszczać (sam się o to podejrzewam), że jetem katolickim postmodernistą. Wszystkiego po trochu i wszystko się zgadza...

5. Tyle że nie jestem. Po prostu uważam, że Owsiak nigdy nie był Matką Teresą i nie będzie, z drugiej strony - daj Panie Boże, żeby "prawdziwi katolicy" (niektórzy) tyle robili własnym sumptem, co ten Pan. A że niektóre poglądy jego mogą mi się nie podobać... (z drugiej strony: niekoniecznie powiedział to, co mu się w usta wkłada).

A tak zupełnie z innej beczki: już nie sam Owsiak, ale jego obrońcy nieco wytrącają sobie broń z ręki swą argumentacją. Cały czas słyszę: "gdyby twoje dziecko musiało korzystać z tego sprzętu, to byś inaczej gadał". No więc to już nie jest tak do końca dobroczynność. To jest już trochę: dobrze-sobie-czynność. I tym razem nie dałem. Ale to kamyczek do mojego ogródka. Nie Pana Owsiaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz