piątek, 24 maja 2013

Co ją ugryzło?

Moja córka wygląda jak Frankensteina. Nie, że zawsze, od wczoraj. Bo tak to wygląda jak królewna, na co dzień. No i teraz jak królewna Frankensteina. Bo ma zgryz. Odbity na policzku.

Co ją ugryzło?

Lenka ją ugryzła.

Obie panie walczą o dominującą pozycję w stadzie. Lenka zaatakowała jak zwykle (tzn. jak dwa dni wcześniej) z doskoku, przyczajki i z rozpędu równocześnie. Normalnemu dziecku wyrwałaby pół policzka i żuchwę. Moje dziecię jest jednak z żelbetonowego materiału genetycznego (proszę nie pytać, które to żel, a które beton, ważne, że się wymieszały oba DNA...) Odpowiedź była natychmiastowa: moja córka odpowiedziała formą przemocy symbolicznej, zdobywając intelektualną przewagę nad ślepą furią żywiołu (albo żywiołem ślepej furii, drobiazg). Nieznacząco zapłakała, potem poszła poskarżyć Pani. Pań nagle zrobiło się dużo, moje dziecko było regularnie okładane - mam na myśli jakieś coś kojące na policzek - a jak Żona udała się do dyrekcji w kwestii zupełnie organizacyjnej i niezwiązanej, dyrekcja pobladła, poczerwieniała, i zaczęła się tłumaczyć. Zbędnie. Moja Mądrość Chodząca i Olśniewająca ucięła sprawę stwierdzeniem, że w domu też się gryziemy. Nie tłumaczyła, że gryzie głównie Adaś. Co tam będziemy brzdąca stygmatyzować społecznie.

2 komentarze:

  1. Biedny dziewczyniak. Z kilkudniowym opóźnieniem, aczkolwiek szczerze: Sto lat z okazji urodzin dla Adasia!

    serdeczności! serdeczności! serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Adaś serdecznie dziękuje!

    OdpowiedzUsuń