wtorek, 28 maja 2013

UPC - wizyta kurtuazyjna

Byłem dziś u mojego telewizjodawcy. To nie będzie żadna krypta z reklamą, bez obaw. To nic nie będzie. Opiszę tylko, jak było.

Kiedy się idzie do mojego UPC, przypominają się stare dobre czasy, kiedy ludzie stali cały czas w kolejkach i się nie musieli po różnych dżobach czy hołmach szlajać i nerwy tracić - obojętne, czy z szefem, czy z dzieckami. Kolejka zbliżała ludzi. No więc u nas też doszło do takiego zbliżenia, bo krzesełek było siedem, a ludzi dwadzieścia ileś tam. I było trochę jak w tej weselnej zabawie, że kto chyci krzesełko, ten siedzi. A reszta patrzy i zazdrości.

Bawiłem się dobrze przez pół godziny. Stać mogę - w sobotę gram mecz bardzo towarzyski, to sobie na stojąco trening robiłem. A to przywodzicielem pomajtałem, a to z Achillesa pstryknąłem. Takie tam.

Ale wszedł taki miły staruszek, co to ledwo noga za nogą, i nie za bardzo wie, gdzie w tym całym jupisi się co jak i z kim. Podszedł do pani z obsługi bezpośrednio:

- Chciałbym zrezygnować...

- To trzeba wysłać pismo pocztą albo mejlem!

No ja wszystkich sorry, ale pan wyglądał na wszystko, co dostępne w naszej galaktyce, tylko nie na wysyłacza mejli. Ponadto wyraźnie nie dosłyszał. Z nutą rezygnacji w głosie odparował:

- To ja bym to od razu załatwił...

- A to trzeba poczekać. - Doprowadziła pana do porządku ta sama pani.

No i w tym momencie pan omiótł wzrokiem wszystkich biorących udział w konkursie "jak dopadniesz krzesełka, to możesz patrzeć na wszystkich z dołu". Zdezorientowawszy się momentalnie w sytuacji zapytał, czy aby miejsce się jednak nie znajdzie.
Tu powinno się zacząć ostro niecenzuralnie. Ale streszczę pomijając wyrazy z nagłosowym "ka" "he" "pie", namiętnym "rrr" w trochejach i wygłosowym "ć" przed średniówką.

Przy każdym biureczku pań z obsługi stoją dwa krzesełka. Stanowisk jest 5 (słownie: pięć). A każdy szanowną ... ma jedną do sadzania, niezależnie od średnicy, promienia i hiperbolizacji. Chwytam więc w szlachetnym uniesieniu jedno krzesełko pani sprzed nosa i już chcę pędzić do staruszka... "A jak mi przyjdzie naraz DWÓCH klientów?!" - sardoniczno-sarkastyczno-ironiczne prychnięcie cały czas tej samej pani wytrąciło mi z rąk narzędzie międzypokoleniowego dialogu. Proszę państwa: w świecie jupisi krzesełek jest wiele, ale proszę nie myśleć, że można na nich siadać. Proszę nie myśleć, że staruszek, który przyszedł odstać swoje, mógłby to samo z powodzeniem odsiedzieć. Liczą się normy, przepisy i procedury.

Finał był taki, że jedna młoda dziewczyna ustąpiła panu miejsca, czyniąc mój spór z urzędasniczką bezprzedmiotowym. Smutne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz